Rodzice od zawsze chcieli wychować ją na arystokratkę ale coś im to wybitnie nie poszło i wyszło im coś na granicy "nadpobudliwe dziecko" a "toż-to-prawie-jak-chłop". Co najwyżej przyzwyczaili do noszenia sukienek (których de facto nie lubi, ale mus to mus). Nie uznaje zasad. W ogóle co to za kretyn to wymyślił? Maniery? Po co to komu? Zwykłe utrudnienia. Bo co, bo to ładniej wygląda? A co jest fajnego w skrupulatnym pilnowaniu, czy widelce dobrze leżą? To jest osoba, która przede wszystkim powinna siedzieć na boisku i ganiać za piłką, skakać przez płoty czy wspinać się po drzewach. Ale rodziny się nie wybiera. Nie przebiera w słowa, a zła nawet nie próbuje bawić się w grzeczności. Przyjaciół jednak obroni, stanie za nimi murem, a jak ktoś do nich będzie fikał to takiemu wybije zęby albo wbije kosę w żebra. Zależy od nastroju. Problem polega na tym, że nie lubi zarówno Angel Tears, Requiem oraz Prome. Te trzy organizacje to dla niej jakieś wielkie nieporozumienia i co najmniej dwóch przywódców ma za kompletnych kretynów, którzy przy odrobinie szczęścia może niebawem zginą śmiercią naturalną, bo to, co wedle Cynthi odwalają to to jakiś Meksyk jest. A Angel Tears jest dla niej dziwne. Tak po prostu. Zna legendy o Fairy Tail i może właśnie takiego bycia drugą wylęgarnia Wróżek by się od nich spodziewała. Tyle, że nijak AT jej pasuje jej jako drugie FT i prawdopodobnie właśnie to ma u nich za złe. Ale przecie pewnie inni twierdzą inaczej...~

Ogólnie to miała takie szczęście (a w zasadzie to pecha, wiadomo), że przyszła na świat jako dziecko pewnej damy wysokiego rodu. I niestety ona miała być wychowana też na damę. Całe szczęście nie byłą jedynaczką, bo dostało jej się jeszcze dwie siostry i brat, to nie była jedynym oczkiem w głowie mamusi i tatusia dzięki czemu miała chwilę spokoju. Wychowywała się w niewielkiej willi nieco odseparowywana od świata, co rusz wymykając się z domu do pobliskiej wsi do znajomych. Najwięcej przebywała z chłopakami nabywając nieco z ich sposobu bycia i charakteru co raz to bardziej odrzucając wszelakie zasady rządzące w dworku. Bo w sumie takie życie pasowało jej bardziej od tego, które fundowała jej rodzina. O byciu magiem nikomu nie mówiła. Dowiedziała się o tym w wieku 12 lat i sama postanowiła się bawić swoimi mocami rozwijając je, a później od biedy zabawiając kumpli bo czemu by nie. Ostatecznie w wieku 17 lat po prostu bez zbędnych ceregieli spakowała swoje graty, rzuciła do rodzinki "Sayonara" i wyszła zabierając trochę oszczędności. Co się baba w domu kisić będzie.

Ciekawostki (opcjonalnie):
* gardzi wszelakimi frakcjami prócz chyba Neutralami i Radą Magii
* nałogowo pije kakao
* w kieszeni podróżuje z nią tresowany szczur imieniem Bonifacy. Nieszczepiony, cholera wie co ma, ale Cynth nie ugryzie. Nigdy. Ten szczur nie gryzie ręki, która go karmi.